sobota, 6 lipca 2013

Koszyki

do 20zł

Juliusz Dzierżanowski zaprojektował Halę Targową Koszyki na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego wieku. Po licznych perypetiach i częstych zmianach właścicieli, pod skróconą nazwą ale za to z pełnym asortymentem, Koszyki powracają, pełniąc podwójną funkcję: gastrobaru (przekąska + drink) oraz targu żywności naturalnej.
Rozmawialiśmy z jedną z właścicielek.

Damian Dawid Nowak: Kto napełnia koszyki w Koszykach?

Koszyki: Producenci regionalni, m.in. Pan Ziółko, który własnoręcznie uprawia zioła, oraz importerzy z Grecji, Włoch i nie tylko. Nie chcieliśmy się skupiać jedynie na produktach regionalnych, bo takie bazary już istnieją, zależało nam na szerokim przekroju produktów. Cały czas szukamy, nie mamy skończonej listy dostawców, jesteśmy otwarci na propozycje.

DDN: A co zjemy na miejscu?

K: Jedzenie z produktów, które dostępne są na bazarze. Półprodukty, czy całe produkty dostępne na barze, na przykład ciasta, bierzemy od naszych wystawców. Przygotowujemy bardzo proste dania, coś pomiędzy tapas a przekąskami, można zamówić trzy dania w ramach obiadu, lub jedno, jeśli ktoś chce przekąsić coś dobrego.

DDN: Jakie są priorytety gastrobaru?

K: Zależy nam na niskich cenach, zarówno jedzenia, jak i drinków. W Warszawie przyjęło się, że albo idziemy na wódkę i piwo, albo do eleganckiego coctail baru. My chcemy stworzyć alternatywę z drinkami w cenie do piętnastu złotych. W innych barach jest to kwestia około dwudziestu pięciu złotych - dla mnie, jest to cena kolacji z napojem. Nie chcę rozdzielać gastronomii od alkoholu, zwłaszcza, że bez przekąszania nie jestem w stanie wypić wielu drinków (śmiech)

DDN: Kto jest pomysłodawcą projektu?

K: Tu będzie cała litania! Justyna, Basia, Marysia - trzy siostry, oraz Tomasz i Filip.


Spróbowaliśmy trzech przekąsek: ziemniaczków, wołowiny po burgundzku oraz sałatki z komosy. Wołowina gotowana z marchewką, bardzo delikatna, wręcz rozpadała się w ustach. Sos miał bardzo wyrazisty smak, dobrze pasujący do pieczonych ziemniaków, które były przyprawione rozmarynem. Bardzo podobne robię czasem w domu, może czas wrzucić przepis? Najciekawszą pozycją była zachwycająca sałatka z komosy, wyraźnie smakująca cytryną. Prawdziwą, nie aromatem! W środku bób, awokado, wyczuwalne nuty chilli i kminu.

W planach mamy udać się tu na mocne drinkowanie, więc niedługo możecie się spodziewać uzupełniania artykułu o paręnaście procent.  



Tak podawane są przekąski.
Rzut z lotu ptaka (czy raczej z długości mojego ramienia).

Ciasta i tarty, gdy ktoś uparty.

Rozmowy na szczycie.
Ziemniaczki z rozmarynem i wołowina po burgundzku.

Sałatka z komosy.
Chcę być vintage.

Ponieważ koszyki to nie tylko restauracja, zasłużyły na cały katalog zdjęciowy na naszym FB!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz