Frytki z Belgii eksplodowały z siłą rażenia Big Boya!
Wracamy do epicentrum zdarzenia, jednego z pierwszych lokali w Warszawie, gdzie można było spróbować wyższego poziomu ziemniaka. O co cały szum? Otóż frytki belgijskie są robione z prawdziwych ziemniaków, w przeciwieństwie do "kupnych", pozyskiwanych z mączki ziemniaczanej. W McDonaldzie, dla kontrastu, jest dostępne 13 rodzajów frytek - są odlewane z jednej, chemicznej masy. W belgijskich frytkarniach spotykamy się z wielkimi, soczystymi kawałkami ziemniaków, podanymi w cornet de frites, ew z duńskiego frietzak - kartonowym stożku.
Frytki frytkami, ale największą atrakcją lokalu na Przeskok są różnorodne sosy. Moim ulubionym jest tzatziki oraz z suszonych pomidorów, osoba mi towarzysząca zakochała się w zakrapianym Brandy. Poza tym, dostępny jest robiony domowym sposobem sos andaluzyjski, czosnkowy, curry i inne.
Lokal, pomimo małego metrażu idealnie sprawdza się w roli miejsca na szybką przekąskę. Wpaść, złapać frytasy i cieszyć się ziemniakiem w relatywnie niskiej cenie (5zł małe, 8zł duże frytki).
Przesympatyczna właścicielka z równie sympatyczną obsługą. |
Czasem nie mam oczu. |
Wcinamy. |
Więcej sosów! |