czwartek, 8 listopada 2012

Oberża Pod Czerwonym Wieprzem

Witajcie Towarzyszu!
Oberża zabrała nas w nostalgiczną wycieczkę w czasy głębokiego PRLu. Prosty pomysł jest tu świetnie zrealizowany i w sposób godny podziwu - spójny. Nie mam tu na myśli Misiowej stołówki, a raczej jadłodajnię partyjnych dygnitarzy. Od wystroju zaczynając, a na nazwach dań kończąc, mamy do czynienia z w pełni przemyślanym konceptem, sprzedającym nostalgię w nowoczesnej formie. 

Obsługa jest szybka i miła, pomimo dość dużego tłoku. Miejsce jest oblegane, zwłaszcza wieczorami i nie ma się czemu dziwić, bo świetnie odpowiada na np spotkanie firmowe w trochę luźniejszym otoczeniu.  Sale są duże, z wieloosobowymi, drewnianymi stołami. Ceny dość wysokie, jednak musimy brać pod uwagę grupę docelową, którą są biznesmeni, oraz spora rzesza turystów.


Zdecydowaliśmy się na talerz zakąsek - Piwną Deskę Gustawa Husaka. I, mówiąc szczerze, wszystkie znajdujące się na niej przysmaki były świetne! Grillowany kurczak, delikatny panierowany ser konecki, soczysty boczek, pieczone kabanosy... Jedyne, do czego mógłbym mieć uwagi to krążki cebulowe - wolę duże koła cebuli, niż panierowaną mieloną cebulę, ale to kwestia preferencji. Wiedząc, że na rodzimych daniach się nie zawiodę, spróbowałem Kurczaka Mao - jednego z dań kuchni międzynarodowej. Ku zaskoczeniu, dostałem wariację na temat yangnyeom tongdak, aka kurczaka w czerwonym sosie. Był świetny, choć smak zdecydowanie zeuropeizowany i znacznie słodszy niż oryginał. 



Czerwony Wieprz załatał ziejącą dziurę, która pozostała w moim sercu (żołądku? Jedno i to samo!) po spadku jakości w Szwejku. Polecam to miejsce z czystym sercem, jestem pewien, że jeszcze nie raz mnie tu spotkacie. "Robotnicy nie wybaczą prowokatorom i rozrabiaczom! (marzec 1968)"



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz