czwartek, 24 stycznia 2013

Cafe Antrakt

Nie spotkałem się jeszcze w Warszawie z tak krakowskim klimatem, jak ten, który panuje w Cafe Antrakt. Umiejscowiona na tyłach Teatru Wielkiego, urokliwa kawiarnia jest małym azylem od miejskiego zgiełku. Czy mówimy o szybkim lanczu, czy chwili zadumy nad herbatą, w Antrakcie łatwo zapomnieć o mijającym czasie.


Karta oferuje szeroki przekrój dań kuchni, którą ogólnie możemy nazwać "europejską". Ze względu na późną godzinę wizyty, oraz moją rzekomą dietę, zdecydowaliśmy się na sałatki. Strzałem w dziesiątkę był wybór świeżych liści szpinaku, z gruszką, żurawiną, smażonym bekonem, orzechami i sosem blue. Połączenie gruszki z sosem serowym jest genialne, i na pewno trafi do mojego domowego menu. Smak był bardzo wyraźny, a konsystencja zachwycająca.

Sałata z rukolą, suszonymi pomidorami, oliwkami, kozim serem i sosem balsamico, mnie nie zachwyciła. Poprawna, jednak nieciekawa, wypadła blado na tle poprzedniczki.


Szczerze polecam Antrakt na randkę, warto zarezerwować stolik pod oknem - gwarantuje wspaniały widok, zwłaszcza zimową porą. Meble art-deco oraz dobrze dobrana muzyka tworzą idealną scenerię dla romantycznego wieczoru.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz