środa, 27 marca 2013

Ramzes

Kilkakrotnie pisałem już o różnym poziomie jedzenia w centrach handlowych. W food courtach dominuje macdonaldyzacja,  jedzenie przygotowane szybko, a nie dobrze. W Sadybie natrafiliśmy na restaurację (!), która pomimo wyglądu nieodbiegającego od reszty, oferuje znacznie więcej.

Nie oczekiwałem wiele po tym miejscu. Jednak smak dań, jak i rozmowa z doświadczonym restauratorem-właścicielem Bassamem Al-Ralei, pozytywnie mnie zaskoczyła. Po pierwsze, nie używa się tu produktów gotowych. Frytki są robione z prawdziwych ziemniaków, a nie masy ziemniaczanej jak w większości courtowych fastfoodów. Mięso smażone na grillu, kebab na ruszcie gazowym. Pomimo nazwy sugerującej pustynię, smak dań jest zeuropeizowany.

Zdecydowałem się na shoarme wieprzową. Mięso soczyste i dobrze doprawione, jednak zachywciła mnie wypiekana na miejscu bułeczka, w połączeniu z sosami tworzyła świetną kompozycję. Moja partnerka wybrała pierś  z kurczaka. Dobrze wysmażona, przesadnie jednak oblepiona cebulą - nie przepadam za tym. Porcje są naprawdę duże, i usatysfakcjonują każdego, potrzebującego rozsądnej dawki kalorii.

Z czystym sumieniem polecam w przerwie podczas zakupów, lub jako alternatywę dla wszystkich okolicznych fastfoodów. Ciekawe jest, że Sfinks, o bardzo podobnej formule został otwarty później, niż sąsiadujący z nim Ramzes.


Ramzes.
Shoarma wieprzowa z ryżem.
Pierś z kurczaka z frytkami.

Kurczak na grillu.

Przygotowanie bułeczek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz