sobota, 8 września 2012

TGI Fridays

Restauracja amerykańska, Aleja Jana Pawła II 29
Damian: Kiedy mam ochotę na kulinarna rozpustę, nie zastanawiam się długo. Wybieram TGI Fridays. Na wstępie muszę zaznaczyć, że to jedna z moich ulubionych warszawskich restauracji. Nawet jeśli to "tylko" franczyza.
Beata: Moje zdanie na temat tego amerykańskiego lokalu jest zapewne nieco odmienne od Damiana. Ale może i dobrze, że czasem nasze zdania się różnią. Nie jestem miłośniczką amerykańskiej kuchni, stąd zapewne moje nieco mniej entuzjastyczny stosunek do tego miejsca.
D: Lokal znajduje się na parterze Atrium Plaza, przy Jana Pawła, jednak trzeba go wypatrzeć - wejście jest od strony ulicy Ciepłej i zimą, gdy nie ma kolorowych parasoli, nietrudno je przeoczyć. Przyjemność zaczyna się już od pierwszych chwil, obsługa jest miła i pomocna, chętna do rozmowy, a wnętrze przestronne i urządzone w stylu "amerykański diner".
B: Aranżacja wnętrza to zapewne największy plus tego lokalu. Liczne elementy wystroju przypominają o amerykańskim charakterze TGI. Restauracja jest duża, przestronna i urządzona z pomysłem. Ponadto na jednej ze ścian widnieje prześliczny witraż. I szczerze mówiąc, mam wrażenie, że głównie za wystrój płacimy w tym miejscu.
D: Wybór dania jest trudny, wszak tyle tu pysznej wołowiny... Zdecydowanie nie dla jaroszy! Skrzydełka na początek to doskonały pomysł, aby zaostrzyć apetyt przed daniem głównym. Zaznaczam, że porcje są dość spore, ale nie zjeść jednej z przystawek (łódeczki ziemniaczane z boczkiem i serem, kurczakowe queasadillas) to grzech. I teraz zaczynają się prawdziwe fajerwerki: polecam hamburgera bądź stek. Burger jest niemal idealny, ze sprężystą bułką i różnymi dodatkami do wyboru, w tym oryginalnym sosem Jack Daniels. Mięso świetnie przyprawione (za dodatkowe 15zł można dostać wersję z DWOMA kawałkami mięsa), wysmażone zależnie od preferencji. Stek jest dość drogi, za ok 220gr polędwicy wołowej zapłacimy 73zł, za to wart swojej ceny. Masło pieczarkowe, serwowane jako jedna z opcji podania steku, wprowadziło moje kubki smakowe w stan nirvany.
B: Damian zawsze skupia się na sztandarowych daniach tego miejsca (ach hamburgery!). Ja jak zwykle stawiam na potrawy bez wołowiny. Jaka jest moja opinia? Gorąca żeliwna patelnia cebuli i papryki z marynowanymi w czosnku piersiami z kurczaka oraz serami Colby i Jack, serwowana z puree ziemniaczano-serowym (kuszący opis ze strony), de facto nieznacznie różni się od marynowanych piersi z papryka, które przygotowuję sama w domu. Krewetki podawane z brokułem, które miałam przyjemność jeść ostatnim razem były faktycznie soczyste, jednak zbyt słabo przyprawione, za to przyprawa do brokuła miała nieco drażniący smak. Moim zdaniem dania te nie były warte swojej dość wysokiej ceny.
D: Pomimo odmiennych zdań, co do jednego się zgadzamy - jedzenie jest pyszne, ale prezentuje konkretną, amerykańską wizję. Jeśli nie jesteś fanem dużej ilości mięsa na talerzu, liczysz każdą kalorię bądź intensywne smaki cię odrzucają, lepiej zrezygnuj lub wpadnij jedynie na drinka, zwłaszcza Ultimate Long Island Icetea realizuje założenie powolnego, smacznego wstawienia ;)
B: TGI Fridays to znakomite miejsce dla miłośników amerykańskiej kuchni (tak, hamburgerów!) i Jacka Danielsa (z którym to połączonych jest wiele dań). Lokal faktycznie jest mistrzem w swojej dziedzinie. Doskonale łączy klimat Ameryki i dobre amerykańskie jedzenie. Ogromny plus za to, iż niezwykle spójnie łączy te dwa wymiary.
Uwaga dotycząca zdjęć:
Lokal okazał się zupełnie nieprzyjazny, jeśli chodzi o współpracę. Nie umożliwiono nam zrobienia zdjęć tegoż miejsca, a szkoda, bo był z nami profesjonalny fotograf z pełnym sprzętem i gotowością do zrobienia niebanalnych zdjęć na goodplacewarsaw. Aby zrobić kilka fotografii w TGI trzeba wystąpić wcześniej o specjalną zgodę z dokładną informacją o miejscu umieszczenia zdjęć i ich przeznaczeniu.
Dziękujemy Tysjuszowi (http://www.tysjusz.blogspot.com/)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz