Jako młody człowiek byłem zapalonym graczem RPG (Role Playing Games) dlatego, gdy usłyszałem o miejscu, w którym można spotkać innych graczy, od razu się tam wybrałem. Spotkamy tu nie tylko sympatyków RPG, ale także gier planszowych, bitewnych czy karcianych. O problemach z zagrzaniem miejsca i grupie docelowej rozmawialiśmy z właścicielem, Panem Bogusławem.
Damian Dawid Nowak: Jaka jest historia Paradoxu?
Pan Bogusław: Kawiarnię założyłem w 2003 roku, nie wiedząc kompletnie czym to się je - zrobiłem to z miłości do fantastyki. Śmieję się, że książki w domu mi się nie mieściły. Pierwszy lokal był pod adresem Bracka 3, jednak po półtorej roku musieliśmy się stamtąd wyprowadzić, bo nie mieściliśmy się na czterdziestu czterech metrach kwadratowych (wliczając w to zaplecze).
DDN: Wtedy też były stoły do gier bitewnych?
PB: Zawsze pomagaliśmy bitewniakiom, nawet w tym małym metrażu: sprowadzaliśmy figurki z Game Workshop... Ale na stoły brakowało miejsca. To był jedyny przypadek, gdy przeprowadziliźmy się z własnej woli. Znaleźliśmy bardzo fajne miejsce przy Alejach Ujazdowskich w Pałacu Kombatantów: sześćdziesiąt metrów kwadratowych, już jakoś można było się pomieścić. Jednak historia drapieżnego kapitalizmu jest wszystkim znana, przyszedł restaurator z harmonią pieniędzy i ponownie musieliśmy się przenosić.
DDN: Co było dalej ?
PB: Postanowiłem dogadać się z miastem - trzecia siedziba, na Jezierskiego, na Powiślu niedaleko Torwaru, dwieście metrów kwadratowych, wynajęta od miasta. Tam, już na wszystko było miejsce, rozwijaliśmy się w kierunkach gier planszowych i bitewniaków. Po roku miasto, które wynajęło lokal na trzy lata, poinformowało nas, że budynek jest przeznaczony do wyburzenia (śmiech). Burmistrz scalał działki, nasz budynek poleciał jako jeden z pierwszych. Pomimo tego, że po roku wypowiedziano nam umowę, udało się wywalczyć cztery lata niezłego życia, choć na uboczu.
DDN: Jak klienci przetrawili ciągłe zmiany?
PB: Mamy stałych klientów, którzy za nami podążają. Życie pod presją sprawiło, że po Powiślu poprosiliśmy o lokal zamienny. I tak trafiliśmy na Anielewicza, gdzie mamy okazję teraz rozmawiać. Mam nadzieję, że tego budynku nie wyburzą, choć już nie przywiązuję się do miejsc: nie mam gwarancji, że nie wymówią mi umowy, że nagle nie podwyższą czynszu o dwieście procent...
DDN: I jak jest w najnowszej siedzibie ?
PB: Jeszcze nie zagospodarowaliśmy całej przestrzeni - mamy ponad cztery tysiące książek, jeszcze nie wszystkie półki są gotowe. Książki można wypożyczać i korzystać na miejscu, podobnie jak z gier planszowych.
DDN: Co dzieje się w Paradoxie ?
PB: Gościmy fajnych ludzi, miewamy prelekcje, Paradoxalia - taki mini-konwent. Wśród naszych gości był Martin, pan odpowiedzialny za Grę o Tron. Jesteśmy jak jedna wielka rodzina, miejsce dla fanów fantastyki w każdej odsłonie.
Nietypowy post o nietypowym miejscu. Klimat kawiarni szalenie mi odpowiada, już niejednokrotnie wpadałem na kawę i poczytać książkę. Nie ma zaplecza kuchennego, są odgrzewane tarty i kanapki, alkohol w postaci czeskich piw oraz drinków, wszystko godne polecenia. Jeśli gdzieś w Warszawie można poczuć magię, to jest to właśnie w Paradox Cafe.
Monumentalne wejście. |
Aleksa spytała: a mają chińczyka? |
Nadchodzi zima... trudno uwierzyć! |
Paradox pełni rolę galerii.... |
...pola bitwy... |
...oraz biblioteki! |
Dumny właściciel. |
I rzut na całość! |
Przezacna knajpa
OdpowiedzUsuń