niedziela, 18 sierpnia 2013

Powrót: Barn Burger

www.barnburger.pl

Barn burger, opisany w dawnej lokalizacji na samym początku jego i naszej działalności, należał do faworytów, był gwiazdą wśród burgerowni - pod względem rozmiaru, mięsa, różnorodności, nadzienia i dodatków. Nawet cena przemawiała za wyborem tego, a nie innego burger baru. Niestety, po tej wizycie możemy nasze stanowisko określić jako "delikatne rozczarowanie". Co, poza adresem, uległo zmianie?

Po pierwsze, a co jest bardzo widoczne - buła. Dawniej normalna, uczciwa, kochana polska bułka, została zastąpiona przez zbrązowiały odpowiednik, sztucznie barwiony wytwór pieczywopodobny. To tak, jakby dorodną, zdrową dziewczynę zamienić na solar-skwarka! Może z daleka i przez palce patrząc lepiej, ale znacznie mniej apetycznie.
Menu wciąż zachęca dużym wyborem i różnorodnością burgerów. Moja towarzyszka jest fanką wszystkiego co ostre, dlatego poprosiła o meksykański Poranek Kojota - z cheddarem, nachosami, salsą i jalapeno. Była zadowolona, choć wbrew ostrzeżeniom obsługi stwierdziła, że "wcale nie był taki ostry".

Mój Heart Attack, złoty klasyk w tym miejscu, wzbudził ambiwalentne uczucia. Po pierwsze, mięso wciąż jest świetnej jakości, wysmażone tak, jak lubię. To był, jest i będzie jeden z największych atutów Barna. Frytki ok, choć nie zachwyciły, colesława zastąpiono surówką z marchewki, co mi osobiście niespecjalnie odpowiada. O bułce już mówiłem, nadzienie pozamięsne straciło na finezji.

Sukces to ostrze obosieczne, przynosi zmiany pozytywne - w tym przypadku lepszy, większy lokal, oraz negatywne - spadek jakości. Moje oczekiwania wobec tego miejsca są wysokie, planuję kolejny powrót. Mam nadzieję, że wtedy wrócą normalne bułeczki i znów będę mógł bezkarnie zachwalać... 

Poranek kojota.
Heart Attack.
Magda zadowolona i z rozwianym włosem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz