20-40zł
Ach, te piwo!
Żyć bez niego nie sposób, zwłaszcza w kochanym kraju położonym nad Wisłą. Chmielarnia to fuzja baru piwnego, którego główną atrakcją jest szeroki wybór trunków "z kija" oraz restauracji nepalskiej. Jak się okazuje, rodzaju kuchni coraz popularniejszego w Warszawie. W piwnicach niepozornego Domu Wędkarza kryje się prawdziwy, piwny raj. O piwie, kuchni, i pomysłach, rozmawialiśmy z właścicielami.
Damian Dawid Nowak: Jest Panów dwóch.
Który z Panów zacznie?
Mikołaj Dzierżanowski: Podzielimy się robotą, gdy trzeba będzie mówić o piwie, mówić będzie Marcin, gdy o koncepcie - ja.
DDN:Ilu jest wspólników?
MD: Jest nas
trzech wspólników. Sławek Warzęchowski- lekarz ginekolog –
wielki miłośnik piwa, kolekcjoner etykiet i znawca historii
browarnictwa, Ram Neupane – z pochodzenia Nepalczyk, wybitny
kucharz od lat pracujący w Polsce, i ja – Mikołaj Dzierżanowski –
z wykształcenia fotograf, z rocznym doświadczeniem w prowadzeniu
knajpy. Jest jeszcze, oczywiście, spirytus movens Chmielarni ( choć
lepiej i prawdziwiej brzmiało by – Beer movens) – Marcin „Mason”
Chmielarz – który ogarnia naszą „politykę” piwną.
DDN: Jak to się wszystko zaczęło?
MD: Zaczęło się od kawiarni na
Bemowie. Kilka lat temu razem ze Sławkiem założyliśmy kawiarnię
„Wlazł Kotek”. W trakcie działalności (z braku chętnych na
kawę) zmieniliśmy profil na piwiarnię. Tam, przy jakiejś okazji
poznaliśmy Marcina, z którym zaczęliśmy współpracować. Dopóki
nie zamknęliśmy „Kotka”, udało się nam wspólnie zorganizować
np. warsztaty warzenia piwa.
DDN: A co z Chmielarnią - co było
pierwsze: piwo czy kuchnia?
MD: Pierwszy był
pomysł na multitap, choć był też moment, kiedy po prostu
chcieliśmy coś otworzyć. Nasz znajomy Nepalczyk - Ram, obecnie
szef kuchni, chciał założyć biznes z nami - sam nie orientował
się w przepisach. Po pewnych perturbacjach udało nam się znaleźć
miejsce, w którym moglibyśmy połączyć nasze oczekiwania – fajne
miejsce na multitap z dużym zapleczem kuchennym – w którym Ram
mógłby się realizować. Początkowo byłem sceptyczny - nauczony
doświadczeniem "Wlazł Kotka" - bałem się, że jesteśmy
położeni zbyt na uboczu. Dwa miesiące działalności pokazały, że
nie miałem racji, a za półtora roku będzie tu stacja metra i
rondo ONZ stanie się prawdziwym centrum. Jest też dużo okolicznych
biur, których pracownicy coraz chętniej odwiedzają nas w porze
lunchowej.
DDN: Wspieracie lokalne browary.
Marcin Chmielarz: Takiego wsparcia
potrzebują, życie małych browarów nie jest łatwe. Dla
zainteresowanych, na stronie browaru Artezan jest podana droga, która
trzeba przejść aby stworzyć browar rzemieślniczy. Te same
kryteria obowiązują wielkie koncernowe browary, jak i małe browary
rzemieślnicze i restauracyjne. Mamy piwa małych i większych
producentów, głównym kryterium doboru jest ich jakość i walory
smakowe. Jest szesnaście kranów, pierwsze sześć - lagery,
pszeniczne, piwa owocowe, cydry, podawane w temperaturze 7-8C, czyli
najniższej. Następne sześć: ale, portery, stouty, IPA, generalnie
piwa górnej fermentacji, podawane w wyższej temperaturze, do 10C.
Ostatnie cztery to piwa mocne: belgijskie triple, portery bałtyckie,
stouty imperialne, najlepsze w temperaturze powyżej 10C. Trzy grupy
piw, trzy temperatury - bo różne temperatury im służą. W
przypadku piwa różnica jest nawet większa, niż w przypadku wina.
DDN: Ludzie przychodzą na konkretne
piwa?
MCh: W większości są tu ludzie,
którzy widząc listę piw robią wielkie oczy - im trzeba doradzić.
Jest też spora grupa klientów świadomych, którzy znają nawet te
piwa, które pojawiły się przed paroma dniami i pochodzą z mini
browarów. Mamy między innymi piwa ze szkockiego BrewDoga ,
holenderskiego De Molen, cydry, w tym z beczki, piwo bezalkoholowe
dla kogoś, kto chce napić się w towarzystwie i wrócić
samochodem. Rotacja piw jest bardzo duża, przychodząc co kilka dni
zawsze znajdzie się coś nowego.
DDN: Jak łączymy kuchnię nepalską
z piwem?
MCh: Sami byliśmy sceptyczni, dopóki
Ram nie dobrał dań specjalnie pod nasze piwa. Wszystko robione na
modłę azjatycką, nieco ostrzejszą. Dania z naszej karty pasują
nie tylko do serwowanych trunków, ale i polskich podniebień. Dla
konserwatystów pod tym względem, przygotowaliśmy jednak również
nieco bardziej tradycyjne menu, zatem każdy z naszych gości
powinien czuć się usatysfakcjonowany. A do tego, oczywiście piwo!
Wybór piw i ceny sprawiają, że każdy kto do nas przyjdzie
znajdzie coś dla siebie.
W Chmielarni spróbowaliśmy talerza przekąsek piwnych, w tym krążków cebulowych oraz skrzydełek z kurczaka. Krążki w mące z ciecierzycy, skrzydełka mocno przyprawione, bardzo ostre, wszystko podane z sosem miętowym i korzennym. Odważne połączenie, o dziwo dobrze broni się w zestawieniu z piwem.
Chmielarnia jest miejscem, obok którego trudno przejść obojętnie - odważne połączenie, szeroka paleta piw oraz sympatyczna atmosfera sprawiają, że jest to znacznie więcej, niż zwykły pub. Myślę, że gdyby zaistniało więcej miejsc tego typu, kobiety chętnie wychodziłyby wieczorami obejrzeć mecz.
Marcin Chmielarz |
Kolekcja etykiet. |
Multitap! |
Przekąski. |
Dobry składzik. |
Tak, to tu. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz