niedziela, 5 sierpnia 2012

Burger Bar

Burger Bar, ul. Puławska 74/80
Beata: Dziś o burgerach. W tej kwestii niemal całkowicie oddaję głos Damianowi – absolutnemu fanowi wołowiny. Sama za tym gatunkiem mięsa nie przepadam, a Burger Bar odwiedziłam raczej dla towarzystwa. Teoretycznie w tym miejscu na co dzień dostępna jest też niewołowinowa wersja hamburgera - z wieprzowiną. Tego dnia jednak alternatywa ta nie wchodziła w grę i jedyną opcją dla mnie były krewetki.

Damian: Burger Bar umiejscowiony jest przy ul.  Puławskiej 74/80. Lokalizacja tego baru jest zarówno jego plusem, jak i wielkim minusem. Zaletą, jest dostępność dla wszystkich pracujących na bliskim Mokotowie oraz prosty dojazd komunikacją miejską (tramwaj zatrzymujący się dosłownie obok baru). Wadą jest pobliski skup złomu, przez co siedzenie w ogródku skutecznie uprzykrzają lokalni „byznesmeni”.
B: Oboje z Damianem mamy dość mieszane uczucia, co do tego baru. Tym bardziej, że tuż przed wyborem burgerowi, naczytaliśmy się niezwykle entuzjastycznych opisów tego miejsca. Tymczasem...
D: Gdybym miał ocenić samego burgera - jestem wniebowzięty. 100% wołowiny, doskonałe przyprawy, świeża bułeczka i soczyste nadzienie. To wszystko sprawiło, że moje kubki smakowe miały ochotę kupić pierścionek z brylantem i nawet nie prosić rodziców o błogosławieństwo.
B: Moje krewetki, były smaczne, choć dopiero co rozmrożone nie zdążyły przejść smakiem. Nieco dziwne było ich zestawienie z nachosami i niesfornie naciapanym sosem pomidorowym.
D: Tak, mój burger także dotarł z nachosami. Rozumiałbym to w przypadku meksykańskiej wersji tego dania, jednak jak widać był to standardowy dodatek do wszystkich dań. Wtf? Chyba nie powiecie, że to tańsze od frytek? Ponadto burger nie broni się sposobem podania – w plastykowym koszyczku.
B: Co zniechęciło mnie do ów burgera to również fakt, iż nie dodano do niego sztućców, a był stanowczo zbyt duży, by jeść go bez ich użycia (ja bez wątpienia nie poradziłabym sobie z tym zadaniem). Ponadto wypływała z niego duża ilość sosu.
D: Sam lokal jest brzydki. Szare wnętrze pasuje bardziej na magazyn niż restaurację. Druga kwestia - cena. Jak na tego typu miejsce, nie powinna być wygórowana. Otóż za mojego podwójnego burgera zapłaciłem 35zł. Rozumiem, że wołowina jest droga, a dobre przyprawy też potrafią kosztować, jednak ze względu na całokształt, muszę policzyć to na minus.
B: Owszem, ceny są mocno wygórowane. Koszt krewetek to 3,5 zł za sztukę. Tego samego dnia na kolację samodzielnie usmażyliśmy te owoce morza, których to cała patelnia kosztowała dwadzieścia parę złotych.
 D:  Restauracja ratowałaby się dojazdami – pyszny burger w domowym zaciszu, mmm.... Niestety, tego nie doświadczymy.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz