poniedziałek, 22 lipca 2013

Mandala

 20-40zł
 http://mandalaklub.com

Mandala to motyw artystyczny, najczęściej występujący w sztuce buddyjskiej. Proces tworzenia mandali jest czasochłonny i wymaga skupienia - usypuje się ją z kolorowego piasku po to, żeby na koniec ją zniszczyć. Jest to forma medytacji, mandale spełniają różnorakie funkcje.
Podobnie jest z jedzeniem - godziny przygotowań po to, żeby w paręnaście minut zaznać przyjemności smakowania, pokrzepić ciało. Z takim filozoficznym zapleczem jesteśmy gotowi, żeby udać się na ul. Emilli Platter, do lokalu, gdzie nie tylko znajduje się restauracja indyjska, ale i przestrzeń klubowo-kawiarniana.

Pomimo lekko ukrytej lokalizacji, Mandalę znałem już wcześniej - koncertowali tu znajomi, parę razy zahaczyłem w porze lunchowej. Tym razem, dokładnie przestudiowałem kartę: pozycje nie tylko indyjskie, ale i elementy kuchni nepalskiej, oraz tajskiej. Ciekawe. Decydujemy się na dwa zestawy lunchowe, oraz kurczaka Masala po Nepalsku. Dania docierają do nas szybko, podoba nam się forma podania: po trzy kwadratowe, szklane foremki na specjalnej tacce. W pierwszym zestawie: kurczak maślany, ryż basmanti oraz dal z soczewicy. Dobre zestawienie, kurczak w łagodnym, jak na indyjskie strony sosie pomidorowo-śmietanowym, świetnie komponuje się z lekko kleistym ryżem. Dal to ogólne określenie na wszystkie warzywa strączkowe, jednak w Europie przyjęło się, że gdy zamawiamy dal (czy dhal), dostajemy rodzaj gęstej zupy z warzywami.
Drugi zestaw to kurczak, warzywa w aromatycznym curry oraz jogurt naturalny. Jogurt świetnie spisał się jako równowaga dla pikantnego kurczaka, warzywa curry też nie należały do najłagodniejszych. Zestawienie ciekawe i kompletne. Sam jestem wielkim sympatykiem pikantnych smaków, jednak wiem, że dla niektórych zestaw byłby za ostry - lepiej od razu powiedzieć, czego oczekujecie.
Kurczak po Nepalsku okazał się gwiazdą posiłku - odpowiednio podkręcona ostrość, wyrazisty smak oraz gęsty sos, który jest kwintesencją kuchni nepalskiej. Oczywiście, do wszystkiego dodaliśmy naan, dobrze znany amatorom kuchni wschodu, płaski chleb, wypiekany w piecu tandoori.
Jedyne, do czego można się przyczepić to jednakowa konsystencja wszystkich dań - półpłynna, w mniej lub bardziej gęstym sosie. No cóż, taka konwencja, którą się albo uwielbia, albo nienawidzi.

Do gustu przypadł mi kolorowy wystrój wnętrza, luźna atmosfera, oraz kapitalne murale w ogródku. Przestrzeń restauracji została dobrze zaplanowana i nawet pobliski parking tak bardzo nie przeszkadza. Jestem ciekaw, jak sąsiedzi znoszą nocne imprezy i koncerty, ale to chyba urok wszystkich mieszkań w Centrum. Mandala jest lokalem o dobrej, autentycznej kuchni w przystępnej cenie, gdzie można przyjść zarówno na lunch, jak i na wieczorny relaks.

Niepozorny znak.

Letni bar.

Jedna z sal.

Ogródek.

Ta Pani chyba puściła do mnie oko.
Kolorowo!

Kurczak Masala po Nepalsku.
Od lewej: kurczak maślany, ryż basmanti oraz dal z soczewicy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz