środa, 17 lipca 2013

Jakie Taco

www.facebook.com/jakietaco
do 20zł

Umarł król, niech żyje król!

Mowa oczywiście o łaskawie panującym street foodzie, władcy o tyle dobrym, że zwykle dostępnym niższym kosztem od regularnych restauracji, za to o wyższym standardzie niż fastfoody. Tego typu działalność jest zbieżna z naszą filozofią, dlatego staramy się odszukać miejsca, gdzie streetfood oznacza "prawdziwe jedzenie, sprzedawane na ulicy", a nie "zakamuflowany fastfood". W pewien sposób historia zatacza krąg - powracamy do zakupów w niemal bazarowych otoczeniu. Dziś o meksykańskiej odsłonie tego trendu rozmawialiśmy z właścicielką Jakie Taco.

Damian Dawid Nowak: Gdzie możemy Was spotkać?

Jakie Taco: Zaczęliśmy od Free Form Festival, jesteśmy na stałe na Płycie Desantu, przy Pomoście. Obstawiamy imprezy - raz był Targ Śniadaniowy, niedawno Święto Saskiej Kępy, Śniadanie na Trawie... najlepiej śledzić nasz facebook.

DDN: Skąd pomysł?

JT: Wcześniej nie zajmowaliśmy się gastronomią, ale szukaliśmy pomysłu na nową inicjatywę, która dałaby nam sporo zabawy. Mój wspólnik (a osobiście chłopak) miał w tym wielki udział. Szukaliśmy tego, czego nam samym brakuje, gdzie nam tego brakuje i co umiemy zrobić. Nasza kuchnia jest wynikiem takiej analizy. Chcieliśmy zdrowych, nie przesadnie ciężkich, szybko dostępnych dań. Poza tym uważamy, że temat kuchni meksykańskiej nie został jeszcze w Warszawie wyczerpany.

DDN: Co mamy w menu?

JT: Pozycje klasyczne: taco - przekąska, mocno serowa quesadilla, burrito - zdrowe ale ciężkie oraz fajita - nasz autorski pomysł z awokado. Wybrane dania są dostępne w wersji wegańskiej.

DDN: Jako początkujących w branży gastronomicznej, co Was zaskoczyło?

JT: Zaskoczyło nas, jak bardzo angażujący jest to biznes - we dwoje mamy pełne ręce roboty. Podobnie komentarz pani w Sanepidzie, która kazała nam "zajmować się tym, do czego zostaliśmy wykształceni". Pomimo tych trudności, mamy plany na przyszłość. Chcielibyśmy rozszerzyć działalność w dwóch kierunkach: lokal oraz kolejna przyczepa. Lokal dałby nam bazę, a poza tym, ludzie często pytają o alkohol. Tequilla pasowałaby do naszej kuchni (śmiech) Niestety, w busie nie jest to możliwe.

Degustacje zaczęliśmy od quesadilli - bardzo mocno serowa, dokładnie taka, jaka powinna być, podana z łagodną salsą pomidorową. Nie jest to danie dietetyczne, ale zdecydowanie dobre, świetne na imprezę. Tacosy podane w meksykańskich taco shells, lepszych, niż w wielu restauracjach stacjonarnych. Za to ostrość była dość mocno podkręcona, do tego stopnia, że Aleksa odmówiła współpracy - jeśli jesteście fanami łagodnej kuchni, musicie prosić o "stonowaną" wersję. Miłym akcentem była limonka do smaku - świetnie pasująca do wszystkich dań kuchni meksykańskiej.
Ach, chciałoby się do tego tequilli!




Godzina lunchowa!

Można zamawiać!

Taco.

Quesadilla.

Niby korpo-Mokotów, a jak zielono.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz