20-40zł
Wciśnięte pomiędzy kamienicami na Alejach, Między Bułkami już z ulicy zachęca elegancką fasadą, jasnym szyldem oraz dobrą opinią wśród wszystkich burgerożerców. Wchodzimy dziarskim krokiem, od progu wita nas miła obsługa, łącznie z uśmiechniętą Pani Menadżer. Wielki plus!
Samotni ludzie przy sporych stolikach. Od wejścia w oczy rzuciło mi się to, że w lokalu siedzą niemal tylko ludzie w pojedynkę, może przyciągnęła ich dobra atmosfera roztaczana przez obsługę?
Nie tylko obsługa jest przyjemna - cały drewniano-ceglany wystrój jest miłą fuzją nowoczesności i tradycji.
Zamawiamy dwa burgery: z serem i bekonem, oraz "na ostro", do tego frytki. W lokalu są też dostępne cydry marki Cider Royale, chyba mojej ulubionej. Śmieszne, że cydr w moim słowniku to jabłecznik, a CR występuje w wersjach: śliwkowym, wiśniowym, bógwiejakim. Czyżby słowo straciło swój sens? Grunt, że smakuje.
Zabieramy się do esencji, czyli samych kanapek - lokal nie na darmo nazywa się Między Bułkami - pieczywo jest świetne, chrupkie i rumiane. W środku soczyste nadzienie, choć mój "ostry" burger wcale nie jest taki, na jakiego wskazuje nazwa. Pomimo tego, burgery świetne, jedne z najlepszych, jakie ostatnio miałem przyjemność jeść. Na frytki czekamy zdecydowanie za długo - niemal zdążyłem zjeść swojego burgera. Grube kawałki ziemniaków, pieczone w mundurkach, mocno przyprawione - są takie, jakie frytki powinny być.
Pomimo, że MB wpisuje się w trend burgerów o cenie zawyżonej, to od pierwszego kęsa zakochałem się w tym miejscu - w przeciwieństwie do innych miejsc, gdzie spotkaliśmy się z dobrym designem, MB dba też o nastrój i kuchnię.
Świetny cydr (jabłecznik), otwierany nożem. |
Pięterko. |
Urokliwie skręcone schody. |
Ekipa przy pracy. |
Są. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz