poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Häagen-Dazs

9zł za gałkę
 http://www.haagen-dazs.eu

Słońce wyszło zza chmur, temperatura gwałtownie wzrosła, kobiece nogi odważnie wychynęły spod coraz to krótszych spódnic, a my wybraliśmy się na pierwsze w tym roku lody!

Jest kilka Warszawskich lodziarni, które uwielbiam, i odwiedzam regularnie. Pozytywną informacją z ostatniej chwili jest dołączenie Lodów na Patyku do Grupy Warszawa, co gwarantuje ich powrót w tym roku. Co prawda, nie będzie to już ten sam lokal co w zeszłym roku, ale jesteśmy pełni nadziei. Tymczasem, wybraliśmy się do Häagen-Dazs na Nowym Świecie, gdzie można spróbować jednych, z najlepszych lodów ever.

Produkowane od 1921 roku, wymyślone przez polskiego emigranta Mattusa, pierwszy lokal znajdował się w Nowym Jorku. Amerykański sen przeniósł lody z lokalnych delikatesów, do siedemdziesięciu krajów świata. Co w nich lubię? Wyraźny smak, gęstą konsystencję. Podczas tej wizyty do mojego rożka trafiła kulka Dulce de Lece, czyli po naszemu, lodów kajmakowych, oraz mieszanka mango-truskawka.
Moja towarzyszka, jako fanka sorbetów, rzuciła się na malinowy, oraz zaryzykowała kombinację bananowo-toffi. Te ostatnie okazały się najlepszą niespodzianką, z kawałkami karmelu w mlecznej masie o smaku banana.

Lokal jest malutki i zwykle pełen ludzi, jednak jeśli znajdziemy miejsce, możemy spróbować deserów lodowych, podawanych na naleśniku, brownie lub po prostu w pucharku. Porcje lodów są bardzo duże, nawet taki łakomczuch jak ja, zadowoli się dwoma gałkami. Wybór smaków jest mniejszy niż w innych lodziarniach, a cena wyższa (9zł za gałkę). Pomimo tego, polecam - smak wszystko rekompensuje.
Lody, lody dla ochłody!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz