Stary Dom, jak sama nazwa wskazuje, wprowadza nas w klimat tradycyjnej kuchni polskiej. Dopieszczone, drewniane wnętrze, wypolerowane stoły, obsługa na najwyższym poziomie świadczą o klasie lokalu. Dobry klimat gwarantuje starannie dobrana muzyka, oraz pensjonarski wystrój. A jak jest z najważniejszym - jedzeniem?
Na początek miłe czekadełko, w postaci chleba, ogórków małosolnych i pasty czosnkowej. Bardziej tradycyjnie byłoby ze smalczykiem, ale nie jest to zły początek. Na przystawkę wybraliśmy łososia w miodzie. Ciekawe, odważne połączenie, suto przyprawione grubo mielonym pieprzem. Bardziej ciekawostka kulinarna, niż coś, czym raczyłbym się regularnie.
Na główne danie wybrałem bitki wołowe z kaszą gryczaną i ogórkiem kiszonym, do tego warzywa gotowane na parze. Wołowina bardzo tradycyjna, krucha w płynnym sosie własnym.
Moja towarzyszka wybrała schabowego, o naprawdę przyjemnych rozmiarach, do tego wielką misę mizerii oraz smażone ziemniaki.
Wrażenia? Poprawnie, domowo, po polsku. Porcje są duże, co zachęci miłośników długiej biesiady. Jednak brakowało nam w tych daniach pomysłu, sposobu na uatrakcyjnienie kuchni. Post factum usłyszałem, że "do Adamczyka idzie się na tatar, i na deser". Mea culpa, choć pewien czas temu pisaliśmy o cukierni.
Dodatkowym minusem, jest wliczanie 15% opłaty za obsługę. Rozumiem to w przypadku imprez grupowych, jednach dla dwóch osób lekko mija się to z celem. Cóż, tak ładne wnetrze generuje koszty. Wizyta skończyła się przejedzeniem i lekkim brakiem satysfakcji. Niby dobrze, ale pozostaje wrażenie, że u Babci lepiej.
Imponujące drzwi. |
Czekadełko. |
Łosoś w miodzie. |
Od lewej: zieminaki, Sylwia, mizeria, schabowy. |
Zbliżenie na schabowego. |
Bitki wołowe z kaszą i ogórkiem. |
Warzywa na parze. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz