www.facebook.com/townburgers
Na samym początku Chmielnej, wciśnięty pomiędzy kapitalny drink bar Flow, a alternatywny sklep odzieżowy Luka Bandita, znajduje się stosunkowo młody Town Burger. Po raz pierwszy chyba, udało nam się trafić w jakieś miejsce kompletną ekipą GPW. Wnętrze wąskie, wagonowe, o ciekawych, niemal nowojorskich malowidłach na ścianie. Pora była późna, głód dotkliwy, ale czy smak satysfakcjonujący?
D: W moim burgerze znalazła się ciekawostka regionalna, gwiazda na firmamencie kuchni polskiej - kaszanka! Dla jednych może to być połączenie z piekła rodem, dla mnie jednak zdało egzamin. Mięso burgera trochę zbyt suche, po raz kolejny nie padło pytanie o stopień wysmażenia. Bułka rodem z McDonald, reszta, łącznie z frytkami ujdzie. Wnętrze przyjemne, wagonowate, z otwartą kuchnią, co lubię - wiesz, co ląduje na Twoim talerzu.
K:Zdecydowałam się na klasykę czyli BBQ Burgera – mięso, ser, bekon, trochę warzyw. Pierwszy kęs, krążek cebulowy. Po nieudanym doświadczeniu w innej burgerowi obawiałam się gumiastej cebulowej oponki, ale miło się zawiodłam. Smaczny, chrupiący, raczej nie ze świeżej cebuli, ale smakował.
Dalej mięso. Sprawa hamburgera jest dla mnie rozdzierająca – z jednej strony trochę za cienki, odrobinę za mało soczysty (lubię swoją wołowinę grubą, soczystą i lekko różową w środku), z drugiej strony niezwykle przyjemna chrupkość samego wysmażonego mięsa (duże zaskoczenie). Doskwierał brak sałatki Coleslaw w zestawie. Smakowało, ale pozostał niedosyt.
Dobra burgerownia, w świetnym miejscu, o niezwykłej zalecie obsługiwania nocnych marków. Trzeba dopracować szczegóły, jednak jest potencjał i pomysłowość.
Wejście. |
Złapmy krążka cebulowego. |
W środku jest kaszanka, można uwierzyć. |
Nowojorskie wnętrze. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz